Moda późnego średniowiecza jest mi bliska. Przez parę lat „bawiłam się” w bractwo rycerskie odtwarzające okolice bitwy pod Grunwaldem. Miałam więc okazję nosić i szyć suknie. Miałam w rękach wiele dodatków odtwarzanych z dbałością o poprawność historyczną. Niestety, większość zdjęć z tego okresu przepadła wraz z zepsutym dyskiem twardym w laptopie, więc nie podzielę się z Wami moją mordką odzianą w chustę. Może to i lepiej, bo niewyjściowo wyglądałam ;).
W każdym razie, ponieważ dosłownie i w przenośni znam temat „od podszewki”, mam nadzieję, że opiszę go klarownie i wyczerpująco.
Z czego składał się średniowieczny damski strój?
Po pierwsze – giezło, inaczej koszula czyli po prostu bielizna. Była to długa do kostek prosta, biała tunika, z rękawami, bądź na ramiączka, w zależności od sukni do jakiej się je nosiło (również temperatury itd.). Zakładano je na nagie ciało. Kobiety nie nosiły majtek. Pod piersiami czasami wiązano pasek tkaniny, żeby je podnieść. Do tego nogawiczki – coś na kształt pończoch, które podtrzymywano podwiązkami z krajki bądź skóry zapinanymi na sprzączki.
Na giezło wdziewano cotte simple – prostą suknię spodnią, szytą z całości, poszerzaną klinami wszywanymi pod pachami. Dopasowywano ją do ciała wiązaniem – mogły być po bokach lub z przodu.
Materiały, zdobienia – zależały od statusu. Również ilość zużytego materiału. Biedne osoby nosiły te same rzeczy przez lata, dziury zaszywano lub zakrywano inną tkaniną. Ubrania dzieci wydłużano wraz z nimi doszywając skrawki materiału u dołu.
Na wierzch wkładano oczywiście suknię wierzchnią. I tu konfiguracje mogą być różne. Istniało wiele typów sukien. Lubiono kombinować z rękawami (to zainteresowanie przetrwa w następnych wiekach) suknie ozdabiano szeregami guzików, haftami, brzegi wykańczano wycinając fantazyjne kształty np. liści.
Należy pamiętać, że w średniowieczu średnia temperatura była niższa, stąd większość ubrań podszywano i noszono kilka warstw. Najprościej będzie, pokazać wszystko na przykładach.
1. Pani na koniu. Na głowie ma chustkę upiętą albo na czepcu siodłowym, albo na modnej wtedy fryzurze czyli dwóch „różkach” uplecionych z włosów. Spod szerokich rękawów zielonej sukni wystają barwne rękawy sukni spodniej. Strój zdobi sznur czerwonych koralików. Pani z tyłu nosi zielone houppelnade – szatę wierzchnią noszoną przez obie płcie. Spięła je paskiem, strój ozdobiła złotą szarfą, a kołnierz broszką.
2. Tutaj mamy cztery piękne suknie. Stojąca kobieta ma na sobie wierzchnią, wzorzystą granatową szatę z rozciętymi rękawami sięgającymi ziemi. Widać spodnią złotą suknię. Białe brzegi mogą być wykończeniem granatowej sukni lub inną spodnią szatą.
Z tyłu stoi kobieta w czarnym houppelande, którego rękawy podszyte zostały czerwoną, zdobioną tkaniną. Dwie klęczące (prawdopodobnie) damy dworu: jedna nosi różowe houppelnade, druga ma czarną suknię wykończoną białymi pasami. Z krótkich rękawów zwisają wstęgi tej samej białej tkaniny. Ten element ozdobny był bardzo popularny, gdzieś znalazłam określenie „psie uszy”, ale tylko raz i nie wiem, czy rzeczywiście tak go nazywano. Pod spodem nosi granatową suknię i czepiec w podobnym kolorze.
3. Pierwsza pani na koniu w bardzo bogatym houppelnade z rękawami wykończonymi ząbkowatym wycięciem. Warto zastanowić się chwilę nad ilością materiału zużytego na same rękawy, które prawdopodobnie były wycięte z koła i sięgały ziemi. Jakiej firmie by się to dzisiaj opłaciło? Pomijając fakt, że byłby niepraktyczne ;). U kolejnej pani widać ponownie, jak łączono ze sobą spodnie i wierzchnie stroje, tak, żeby tworzyły kolorystyczną całość.
4. Na koniec kobiety z ludu. Obie noszą proste cotte simple z krótkimi rękawami. Widać bieliznę, czyli giezła o długich, białych rękawach. Suknie podciągnęły pod paski, żeby nie utrudniały pracy. Na głowach zawiązały chustki.
W XV wieku pojawił się trójkątny dekolt, który ograniczała wkładka z materiału zmniejszająca jego głębokość. Dekolty zakrywano tez białymi chustkami z cienkich materiałów. W modzie pozostawały surcoty, jako stój paradny. Noszone wcześniej kapturki powoli znikają na rzecz różnych czepców, najpopularniejszy „siodłowy” był często wyśmiewany i porównywany do baranich rogów.
Kobiety wiązały włosy w warkocze i upinały je w „ślimaki” po bokach głowy, jak księżniczka Leia, lub w wspomniane wyżej różki. Bogatsze kobiety zakładały na włosy siatki zdobione perłami.
Jeśli zastanawiacie się, czy przedstawiane często w bajkach wysokie, szpiczaste czepki z welonem istniały naprawdę, to tak – istniały. Nazywają się hennin i były modne w drugiej połowie XV wieku.
Na buty zakładano patynki czyli drewniane sandały, chroniące przed zniszczeniem obuwia.
Teraz naszła mnie myśl, że w sumie damska moda w średniowieczu (tym późnym) była bardzo ładna. Tak, wpadłam na to dopiero przy pisaniu tego posta ;). Była zdecydowanie naturalniejsza i bardziej kobieca, niż moda przez następne 300-400 lat.
Fajny wpis. Dobrze się czytało. Generalnie moda w średniowieczu, bardzo często była związana z ubraniami skórzanymi. Sama szyję trochę ze skóry. Zapraszam do mnie na oligal.pl/najlepsze-polskie-marki-galanterii. Oligal to rodzinna marka.
Piękne fotografie Gosiu 🙂
Ciekawa jestem co myślisz o mojej recenzji. Opisałam torby skórzane szyte na styl średniowieczny.
Henia, jak dla mnie to są bardziej teczki męskie do pracy, ale i tak bardzo ładne. Nie wiem ile mają wspólnego ze Średniowieczną modą.